Komentarz |
---|
Kiedyś to było. Nikt nie narzekał.
My, urodzeni w przeszłości gamingowej, z nostalgią wspominamy tamte lata. Nikt nie narzekał. Było nas sześćdziesięcioro, mieszkaliśmy na GSPS... na śniadanie kroiliśmy stare pady od NESa. Jeden z nas umarł na overclockingu, inny zginął w tragicznym wypadku podczas clipowania przez ścianę na Any%. Ostatniego zabrała moderacja Twitcha w 2019. Nikt nie narzekał. Wszyscy należeliśmy do runnerów i łupiliśmy okolicę – Konin, Szczecin i Oslo stały w ogniu naszych PB. Bawiliśmy się glitchami jak popadnie. Czasem ktoś połamał pada, a czasem nie. Gdy w palec wbiła się wtyczka USB, ktoś wyjmował ją i mówił z uśmiechem: „masz przecież, drugi port, nie?” Nikt nie narzekał. Z sezonowymi bugami walczył techniczny. Do walki z softlockiem, blue screenem, brakiem save’ów i leakiem RAM-u służyły stare kable HDMI i karta pamięci z PS2. Na Steam szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy lootboxy. Nie mieliśmy chipsów – jedliśmy chipy. Nie było wtedy Coca-Coli, była woda z chłodzenia kompów. Nikt nie narzekał. Gdy Mod złapał nas na podglądzie w blind runnie, sam wymierzał karę – drop z serwera, ban na Discordzie, shadowmute na Twitchu – różnie. Administracja z Modem pykali wieczorem w Quake’a — jak zwykle. Potem ktoś z administracji wracał do domu, a po drodze łapał sobie nowego speedrunnera w lobby. Speedrunnerzy wtedy leżeli wszędzie – na trawnikach, w rowach melioracyjnych, pod ekranami, obok przystanków, pod komputerami. Tak jak dziś leżą opakowania po wodzie na maratonach. Nikt nie narzekał. Latem wchodziliśmy na GSPS, nie pilnowali nas ci z administracji, bo nikt i tak nie wychodził z eventu. Każdy potrafił skipować loading, nikt nie potrzebował lekcji jak zrobić frame-perfect. Nikt też nie narzekał. Zimą ktoś urządzał nam GSPS ze strefą LAN. Siniaki i zadrapania od walki z RNG były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite trackballe, rozprute odbudowy, nagły brak RAM-u czy amatorskie spawy lutownicą. Nikt nas nie poinformował jak napisać feedback. Ban był wtedy pomocą motywacyjną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie odpadł z leaderboarda. Nikt nie narzekał. Jak kogoś odciął lag, to pił dwie szklanki Red Bulla i przykładał sobie zimny procek Intel Core 2 Duo. Jak ktoś oberwał input lagiem, to pił trzy szklanki Monsterka i przykładał rozgrzany laptop. Nikt nie narzekał. Nikt nie biegał co miesiąc do serwisu. Fatal error był spoko. Kiedy ktoś zbugował myszkę, graliśmy jej kulką w pingponga. Mieliśmy jedno konto na SRC na wszystkich. Każdy go używał po pół dnia w miesiącu. Nikt nie narzekał. Byliśmy młodzi i twardzi wychowywali nas inni runnerzy, czaty z Twicha, stali moderatorzy, koledzy z discordów i inni streamerzy. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie w trakcie lobby albo na streamie. Prawie wszyscy przeżyliśmy. Nikt nie skończył na VACbanie, ale każdy zaznał niejednego buga. My, runnerzy z GSPS, kochamy nasz event za to, że wtedy jeszcze nie wiadomo było jak należy „dobrze” wychować na graczy. To dzięki niemu spędziliśmy dzieciństwo bez longplayu, stabilnych FPS, fabuły, a niektórzy – bez save’a. Nikt nie narzekał. |
Run | Licytacja | Kwota |
---|---|---|
A Firm Handshake Any% | Tajemniczy bonusowy run na zakończenie | 150,00 zł |